Kiedy pierwsze sygnały o "kryzysie finansowym" dotarły do Polski banki rozpoczęły procedury zaostrzania warunków udzielania kredytów. Razem z tym procesem rozpoczęła się prawdziwa ofensywa "wysokich" lokat bankowych - obecnie jest to około 8-9% przy lokacie 3 miesięcznej.
Jest to bardzo ciekawy sygnał. Oznacza on, że banki potrzebują kapitału - wysokie lokaty mają zachęcić do pozostawiania własnej gotówki w tym czy innym banku (co de facto oznacza transfer gotówki z innego banku, giełdy lub aktywów zagrożonych utratą wartości).
Zaostrzanie kryteriów przyznawania kredytów jako sygnał braku gotówki i zabezpieczania się przed udzielaniem kolejnych, być może zagrożonych, kredytów to jedna strona medalu. Druga to krok w dobrą stronę - powrotu do realniejszej polityki kredytowej. Ale zanim o tym dlaczego jest to sygnał pozytywny najpierw kilka słów o tym w jaki sposób proces ten jest realizowany.
W raporcie Expandera z 16 października 2008 r czytamy:
"Zaostrzając warunki udzielania kredytów mieszkaniowych część banków (podkreślenie KW) zastosowało nowe zasady, czyli wyższe marże i wyższy wymagany wkład własny, wobec klientów, którzy byli już w procesie aplikacyjnym. (...) Takie działania mogą być przyczyną wymiernych strat poniesionych przez klientów. Dotyczy to osób, które dokonały wpłat zadatku na mieszkanie, a później w dniu, w którym umowa kredytowa miała być podpisana, dowiedziały się, że decyzja banku została anulowana."
Expander podzielił banki na 4 grupy wg ich schematu zachować wobec własnych Klientów. Bardzo smutną praktykę wykazało kilka banków (nazwy z litości pominę...) i zastosowało nowe zasady wobec Klientów, którzy już otrzymali pozytywne decyzje kredytowe.
Coż, chyba prezesom tych banków nie jest znana łacińska maksyma Pacta sunt servanda.
Raport swój Expander kończy stwierdzeniem:
"Expander nie kwestionuje konieczności zaostrzania warunków udzielania kredytów hipotecznych, gdyż wynika to z sytuacji na rynku (podkreślenie KW). Podejmując decyzje o zaostrzeniu kryteriów banki wykazały się jednak krańcowo różną troską o interes klienta. Można oczekiwać, że nie pozostanie to bez wpływu na przyszłe decyzje klientów. Nadszarpnięte zaufanie nie tak łatwo odbudować. "
W gazecie POLSKA, Gazeta Krakowska (The Times) z 20 listopada 2008 r czytamy, że aby "dostać kredyt na zakup mieszkania, najwyższy wkład własny trzeba zgromadzić w Warszawie, a najniższy w Bydgoszczy. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy zdolność kredytowa Polaków drastycznie spadła. (...) W najgorszej sytuacji są osoby zainteresowane kredytowaniem kupna mieszkania w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. W stolicy wkład własny na mieszkanie o powierzchni 40 mkw. może oscylować nawet wokół 100 tys. zł. Wprawdzie największe miasta w Polsce to także najwyższe płace, ale - jak zwracają uwagę analitycy Metrohouse - uzbieranie przez młode osoby zaczynające dorosłe życie (a takie stanowią większość nabywców) tak wysokiej kwoty nie będzie łatwe. "
Artykuł został opatrzony wiele mówiącym tytułem "Młodzi ludzie już nie mają szans na kredyt". A ja pozwolę sobie odpowiedzieć na to "I bardzo dobrze, że nie mają szans na kredyt!"
Dlaczego? Powodów jest wiele, ale przytoczę tylko kilka, wg mnie najważniejszych. Zacznijmy od banków.
Obecne zaostrzanie kryteriów wynika nie tylko z sytuacji na rynku. Przez wiele stuleci była to dobra i zdrowa praktyka banków. Bank po części zarabia na odsetkach od kredytu, zatem wymaganie wkładu własnego, który obniża kwotę kredytu, zdawałoby się, jest działaniem obniżającym jego dochody. Informacja o wkładzie własnym była dla banków przez wiele lat bardzo cenna, ponieważ dawała pewien obraz przyszłego kredytobiorcy.
Jeśli przyszły kredytobiorca miał wkład własny w inwestycję (nie koniecznie na konsumpcję - jak w tym przypadku kredytu mieszkaniowego) oznaczało, że przy określonych dochodach, które deklarował w banku, był w stanie zaoszczędzić te pieniądze. Był to pierwszy krok odrzucania kredytobiorców nierozsądnych i nieoszczędnych.
Zaostrzanie kryteriów przyznawania kredytów ma bardzo pozytywne działanie na Klientów banków. Zmusza ich do zmiany myślenia o kredytach i uczy oszczędności. Młodzi ludzie najpierw powinni nauczyć się zarabiać pieniądze, oszczędzać oraz inwestować w siebie, aby w przyszłości kupić mieszkanie - być może już za własne pieniądze. Nowe zasady z pewnością utrudnią wielu osobom zaciągnięcie kredytu konsumpcyjnego (zakup mieszkania to konsumpcja a nie inwestycja jak się często powtarza) oraz zmienią w dużej części całą strukturę kredytów w Polsce.
Podejrzewam jednak, że proces ten nie będzie trwały. Przywołać można tutaj Wincentego Kadłubka, który pisał o "psuciu monety" czy Mikołaja Kopernika, który w „Monetae cudendae ratio” („Sposób bicia monety”) pisał o wypieraniu z obiegu pieniądza dobrego przez pieniądz gorszy. Żywię obawy, że ten sam proces będzie dotyczył kredytów. W pogoni za możliwością kreowania pieniądza (i czerpania z tego zysku) banki będą "zamieniały dobre kredyty na gorzsze", obniżały wymagania lub zmieniały sposoby ich udzielania. Osobiście jestem ciekaw co będzie następcą "banków inwestycyjnych", które przecież z bankami nie miały nic wspólnego...
czwartek, 20 listopada 2008
Ostrzejsze kryteria udzielania kredytów - dobry krok banków?
Etykiety:
banki,
banki inwestycyjne,
hipoteka,
kredyty,
nieruchomości
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz